W słoneczne, poniedziałkowe popołudnie na boisku ze sztuczną nawierzchnią należącego do kompleksu Hutnika, odbyło się starcie 17. kolejki, w którym Górki podejmowały Jordan Zakliczyn. Spotkanie zakończyło się podziałem punktów, a bramkę dla myśleniczan zdobył Biela. Więcej w rozwinięciu newsa.
LKS Górki Myślenice - LKS Jordan Zakliczyn 1:1 (0:1)
Bramki:
0:1 39’
1:1 57’ Biela as. Dudek
Górki: Krystian Kubiczek - Paweł Maślak (65’ Andrzej Szlachetka), Rafał Bujas, Kamil Plewa, Ireneusz Ziaja - Mateusz Obierzyński (kapitan) - Mateusz Biela, Ignacy Dudek (70’ Bartłomiej Pilch), Mateusz Pietrzyk, Sebastian Klasik - Kamil Malina
Ponadto na ławce: Artur Szlachetka, Bartosz Górka, Vasilis Tomazos, Krystian Klasik, Wojciech Krawczyk
Sędziowie: Wojciech Boczkaja oraz Aleksandra Zięba i Bartosz Pawlik (KS Myślenice)
Widzów: 40
Miejsce: Kraków - boisko ze sztuczną nawierzchnią Hutnika
Spotkanie z Jordanem Zakliczyn było drugim wiosennym starciem podczas rundy rewanżowej. Myśleniczanie po ubiegłotygodniowym zwycięstwie chcieli podtrzymać dobrą passę i pokusić się o kolejne punkty z wymagającym rywalem, jakim był ósmy w tabeli Jordan. Zespół z Górnego Przedmieścia z dobrze znanych konieczności zmuszony został rozegrać mecz z ekipą z Zakliczyna na boisku ze sztuczną nawierzchnią Hutnika Kraków przy ul. Ptaszyckiego. Dla przeciwnika była to inauguracja rozgrywek ligowych w 2018 roku, a zarazem oficjalny debiut nowego szkoleniowca Jordana - Marcina Kwatera. Górki do meczu przystąpiły w nieco okrojonym składzie, a wśród nieobecnych znaleźli się m.in. Karol Turała, Marcin Kołodziejczyk czy Tomasz Kania. Podopieczni trenera Wojciecha Czajki wyszli na mecz z pozytywnym nastawieniem i chęcią zgarnięcia pełnej puli za mecz z wysoko notowanym rywalem, który w minionych latach występował regularnie w rozgrywkach piątej ligi.
Mecz rozpoczął się korzystnie dla gospodarzy. Myśleniczanie zaczęli spotkanie od kilku składnych akcji ofensywnych. Jedna z nich zakończyła się strzałem Sebastiana Klasika w środek bramki. Początek meczu, jak i cała pierwsza połowa była niezwykle zacięta, a obie ekipy skupiły się na wzajemnym badaniu swoich możliwości. Sporadyczne akcje Górek i Jordana spowodowały, że po pierwszym kwadransie na tablicy wyników dalej widniał bezbramkowy remis. Z czasem inicjatywę na boisku przejęli rywale, którzy atakowali bramkę strzeżoną przez Krystiana Kubiczka. Sam bramkarz kilkukrotnie popisał się świetnymi interwencjami, jednak prawdą jest fakt, że zespół z Zakliczyna przeważał. Druga część pierwszej połowy zdecydowanie należała do gości, a najlepszą okazję przeciwnicy mieli w 26. minucie, kiedy to kolejną świetną interwencją popisał się Kubiczek. Mimo że postawa naszej ekipy nie była najgorsza, to Jordan zaangażowany był głównie w ofensywę, natomiast myśleniczanie usiłowali przetrwać napór rywala. Do całości trzy grosze wkradł także mocno wiejący wiatr, który utrudniał obu drużynom grę górnymi piłkami. Z czasem podopieczni trenera Wojciecha Czajki zaczęli przedzierać się pod pole karne gości, a szansę na strzał w światło bramki mieli Malina, Pietrzyk i Biela. W 37. minucie czasu gry, Jordan wychodził z kolejnym atakiem, gdy podczas akcji jeden z zawodników drużyny przyjezdnej przewrócił się na piłce, a arbiter niepotrzebnie interweniując, podyktował rzut wolny z okolic 18 metra. Piękny strzał ze stałego fragmentu gry przyniósł Jordanowi pierwszego gola, który niejako ustawił cały mecz. Do przerwy, mimo licznych starań, gospodarze nie dali rady zdobyć wyrównującego trafienia i po raz kolejny na przerwę schodzili ze stratą jednej bramki. Kontrowersja spowodowała, że gra stała się nerwowa, chociaż nie był to jedyny błąd arbitra, to był on niezwykle kosztowny.
Na drugą część podopieczni trenera Wojciecha Czajki wybiegli z chęcią szybkiego nadrobienia strat oraz możliwego wyjścia na prowadzenie. Mimo przewagi Jordana, myśleniczanie mieli swoje szansę, brakowało jednak prób strzeleckich. Pierwsze minuty drugiej połowy były już trochę lepsze w wykonaniu naszego zespołu, który próbował zaskoczyć rywala kombinacyjnymi akcjami. Wiele z nich kończyło się fiaskiem, spowodowanym przejęciem piłki przez defensywę rywala. Jordan skapitulował w 57. minucie czasu gry, kiedy to ciekawa akcja środkiem przyniosła efekt bramkowy. Piłkę uzyskał Ignacy Dudek, który zagrał do Mateusza Bieli, a ten pewnym strzałem przy słupku pokonał golkipera gości. Gospodarze od tego czasu skupili się na rozważnej grze każdej formacji, gdyż oczywistą sprawą był fakt, że rywale czyhają tylko na każdy błąd naszego zespołu. W 65. minucie za grającego w obronie Pawła Maślaka na boisku pojawił się Andrzej Szlachetka. Gra ponownie stała się wyrównana, a obie strony miały szansę na wyjście na prowadzenie. Na nieco ponad dwadzieścia minut przed końcem, o piłkę walczył Dudek. Niefortunne ułożenie nogi postawnej połączone z kontaktem z nogą przeciwnika spowodowało uraz, który uniemożliwił kontynuowanie gry. Za naszego pomocnika na boisku pojawił się Bartłomiej Pilch. Chwilę po tej nieprzyjemnej sytuacji, rywale mogli przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, jednak zmarnowali oni akcję meczu. Pod koniec zawodów, podopieczni trenera Wojciecha Czajki rzucili wszystko na jedną szalę i mimo częstych ataków w końcówce spotkania i wielu szans naszych ofensywnych graczy, rezultat do samego końca utrzymał się bez zmian. Ostatecznie na murawie w Krakowie padł remis 1:1, z którego obie strony były jak najbardziej zadowolone.
Chociaż starcie z Jordanem Zakliczynem dla obiektywnego widza mogło być monotonnym widowiskiem, to wydawać się może, że na murawie w Krakowie spotkały się dwie bardzo wyrównane ekipy. Jordan do starcia z Górkami przystąpił bez kilku zawodników, jednak dobra organizacja gry spowodowała, że utrzymał remis do końca. W czasie trwania meczu, strony przeważające zmieniały się dosyć często i można powiedzieć, że podział punktów jest bardzo sprawiedliwym wynikiem. Każda z drużyn zasłużyła na pewną zdobycz w tym meczu, dlatego ekipy solidarnie podzieliły się punktami. Myśleniczanie nie mogą zaliczyć tego spotkania do szczególnie udanych. Solidna i konsekwentna gra w obronie nie szła w parze z świetną grą ofensywną całej ekipy, a to spowodowało trudność w zdobyciu kolejnych bramek. Mimo tego, postawa podopiecznych Wojciecha Czajki jest naprawdę dobra i napawa optymizmem przed kolejnymi spotkaniami. W bramce świetną postawą popisał się Krystian Kubiczek, który kilkukrotnie uratował zespół przed stratą bramki. Całkiem nieźle spisała się linia defensywy w składzie: Maślak - Bujas - Plewa - Ziaja, która w zasadzie nie popełniła większych błędów i na przestrzeni całego spotkania grała dosyć pewnie. W środku wielką pracę wypełnili Pietrzyk, Dudek i Obierzyński, wspierani przez szybkich skrzydłowych - Bielę i Klasika. Wiele akcji pewnym strzałem próbował zakończyć Malina, jednak Kamil nadal musi czekać na swoją bramkę w rozgrywkach ligowych. Po raz kolejny dobrą zmianą popisał się Pilch, a także Szlachetka wzmacniając defensywę gospodarzy. Na koniec należy podkreślić, że remis w meczu z Zakliczynem z pewnością jest dobrym wynikiem, a każdy punkt w rozgrywkach myślenickiej A-klasy jest na wagę złota. Wszystkie zespoły pokazały, że rywalizacja w tej rundzie jest niezwykle wyrównana, a to zapewnia ciekawą walkę do samego końca. Remis i cenny punkt zapewnił naszej drużynie awans w tabeli na dziewiątą pozycję.
Serdecznie dziękujemy za pojawienie się na meczu naszych drogich kibiców, którzy swoim wsparciem dopingowali drużynę Górek w drodze do kolejnego sukcesu, nawet w oddalonym o kilkadziesiąt kilometrów Krakowie. Tym razem nie udało zainkasować się trzech punktów, jednak liczymy, że ta sztuka będzie możliwa w następnych spotkaniach. Szansę na to, podopieczni trenera Wojciecha Czajki będą mieć już za tydzień, kiedy to w niedzielę, 8. kwietnia, zmierzymy się z Iskrą Głogoczów.
Okiem Trenera: „Pomimo punktu nie jestem zadowolony z przebiegu meczu. Jest zaangażowanie i dużo walki, co jest podstawą tego, aby wygrywać mecze, lecz musimy do tego dołożyć kontrolowany i planowy sposób budowania ataków. Właśnie nad tym zamierzam teraz pracować z zespołem. W moim mniemaniu gra w piłkę musi polegać na chęci grania w nią, wymieniania podań, którego zwieńczeniem ma być ostatnie podanie otwierające drogę do bramki, czy to prostopadłe czy z dośrodkowania. Co do meczu, to był wyrównany, lecz ewidentna pomyłka sędziego, który odgwizdał rzut wolny z 20 m przed naszą bramką, po tym jak przeciwnik sam potknął się o własne nogi i bramka z tego wolnego bardzo skomplikowała nam zadanie. W drugiej połowie odważniej i z większą wiarą w siebie zaatakowaliśmy i udało nam się doprowadzić do remisu. Generalnie jest to sprawiedliwy wynik.”